10 listopada 2025 roku w Genewie dom aukcyjny Phillips przeprowadził piątą edycję „The Geneva Jewels Auction: V” – jedną z najgłośniejszych tegorocznych aukcji biżuterii. W centrum uwagi znalazła się kolekcja biżuterii z epoki belle époque należącej do rodu Vanderbiltów, czyli jednej z najważniejszych rodzin amerykańskiej „złotej epoki”. To właśnie połączenie spektakularnych kamieni szlachetnych i mocnego nazwiska sprawiło, że oczy kolekcjonerów z całego świata były w tym dniu skierowane na Genewę.
Najwięcej emocji wzbudziła oczywiście biżuteria Gladys Moore Vanderbilt, hrabiny Széchényi – córki Corneliusa Vanderbilta II i prawnuczki Corneliusa Vanderbilta, twórcy rodzinnej fortuny kolejowo–żeglugowej. Cała jej kolekcja sprzedana została w 100 procentach, osiągając łącznie ponad 4,2 miliona dolarów, czyli ponad czterokrotność dolnego progu estymacji. Najważniejszym obiektem była brosza „The Vanderbilt Sapphire” – 42,68-karatowy szafir kashmir typu sugarloaf w oprawie Tiffany & Co., ozdobiony misternym ażurem i starymi szlifami diamentów. Brosza osiągnęła cenę 3,6 miliona dolarów przy estymacji 1–1,5 miliona, stając się top lotem całej aukcji. 
Gladys Moore Vanderbilt
Drugą gwiazdą w ramach tej samej kolekcji była diamentowa brosza Cartier, która pierwotnie stanowiła element imponującej diamentowej tiary z motywem lilii, podarowanej Gladys z okazji ślubu w 1908 roku. W centrum kompozycji znajduje się 4,55-karatowy diament w szlifie gruszki, otoczony okrągłymi i rozetowymi brylantami. Ten historyczny fragment tiary sprzedano za 560 582 dolary przy estymacji 100–150 tysięcy. Ponad oczekiwania poszły również inne elementy „szuflady” Vanderbiltów: szmaragdowo-diamentowa brosza w formie kokardy z końca XIX wieku oraz złoto-diamentowy grzebień do włosów z początku XX wieku, oba sprzedane powyżej górnych progów wycen. 
Jeżeli spojrzymy szerzej niż tylko na rodzinne skarby, cała aukcja przyniosła ponad 17 milionów dolarów przy około 85-procentowej sprzedajności liczby lotów i 90-procentowej wartości, co jak na rynek biżuterii jest wynikiem bardzo mocnym. Na drugim miejscu pod względem ceny uplasował się pierścionek z 18,09-karatowym szafirem kashmir i diamentami, sprzedany za 2,8 miliona dolarów. Trzecim najdroższym lotem był 10,08-karatowy diament light pink-brown pochodzący z historycznego regionu Golconda w Indiach, utrzymany w stylistyce zbliżonej do pierścionka zaręczynowego Taylor Swift – osiągnął 880 915 dolarów, wyraźnie powyżej estymacji. Wysokie ceny uzyskały też m.in. diamentowy sautoir Van Cleef & Arpels z lat 20. XX w. z centralnym diamentem 10,79 ct oraz naszyjnik „Plumes” projektu Jeana Schlumbergera z końca lat 50., które również przebiły lub zbliżyły się do górnych widełek wyceny.
Na tle tych sukcesów głośnym, choć dużo skromniej wyeksponowanym w komunikacji Phillipsa wątkiem była nieobecność jednego z najbardziej oczekiwanych kamieni – 6,95-karatowego różowego diamentu fancy vivid purplish pink. Szacowano, że kamień może osiągnąć około 9 milionów dolarów, jednak został on wycofany z katalogu jeszcze przed rozpoczęciem licytacji, decyzją podjętą wspólnie z właścicielem. Równolegle, na innej aukcji, zrezygnowano też z wystawienia „The Glowing Rose” – 10,08-karatowego diamentu fancy vivid pink w Sotheby’s. Dla rynku oznacza to, że dwa bardzo ważne różowe diamenty w krótkim czasie zniknęły z rynku aukcyjnego, co naturalnie podsyca spekulacje i ciekawość kolekcjonerów. Więcej na temat rózowych diamentów pisaliśmy TUTAJ.
Podsumowując, wyniki genewskiej aukcji wyraźnie pokazują kilka trendów. Po pierwsze, biżuteria z silnym rodowodem – szczególnie z Gilded Age i belle époque – ma dziś ogromną siłę przyciągania; klienci płacą nie tylko za kamień, ale i za historię, nazwisko oraz kontekst epoki. Po drugie, kamienie z wyjątkowych źródeł, takich jak szafiry kashmir czy diamenty z Golcondy, wciąż są postrzegane jako „święty Graal” kolekcjonerski, czego dowodzą wyniki uzyskane przez Vanderbilt Sapphire i szafirowy pierścionek. Po trzecie wreszcie, fakt wycofania topowych różowych diamentów sugeruje, że właściciele tych najrzadszych kamieni są bardzo wrażliwi na timing rynkowy i wolą zatrzymać się krok przed młotkiem, niż zaakceptować cenę, którą uznają za zbyt niską w obecnym otoczeniu.
Dla porządku warto dodać kilka słów kontekstu. Phillips to międzynarodowy dom aukcyjny specjalizujący się w sztuce współczesnej, zegarkach i biżuterii, który od lat buduje pozycję mocnego gracza w segmencie high-end, konkurując z Christie’s i Sotheby’s. „The Geneva Jewels Auction: V” to cykliczna aukcja biżuterii organizowana w Genewie, która przyciąga kolekcjonerów z całego świata – tym razem w pokazach i samej licytacji uczestniczyło ponad 1600 osób, a oferty napływały z 44 krajów, zarówno na sali, jak i telefonicznie oraz online. Ród Vanderbiltów, którego nazwisko firmowało najgłośniejszą część katalogu, zbudował fortunę w XIX wieku na kolei i żegludze, a biżuteria Gladys Moore Vanderbilt jest podręcznikowym przykładem estetyki belle époque – delikatnych ażurów, finezyjnych linii i mistrzowskiej pracy w platynie oraz złocie. Dla współczesnego widza to nie tylko „ładne brosze”, ale kawałek historii amerykańskiej arystokracji przemysłowej, przełożony na język szafirów, diamentów i złota.
Źródło: Dom aukcyjny Phillips
